Zrób wyjątkowe zakupy w promocji Wakacje Cenowe Last Minute w dowolnym sklepie stacjonarnym Kakadu Zoo i dodatkowo wygraj jeden z pięciu voucherów o wartości 2 000 złotych na wyjazd ze swoim...
Szelki spacerowe stają się coraz bardziej popularnym gadżetem wśród właścicieli kotów. Nie bez powodu, ponieważ są bezpieczne, wygodne, zapewniają mruczkom swobodę ruchów, a dodatkowo występują co najmniej w trzech różnych modelach i niezliczonej ilości kolorów, dzięki czemu każdy człowiek i jego kot znajdą wśród szelek coś dla siebie.
Szelki mają mnóstwo plusów, zarówno dla mruczącego czworonoga, jak i dla jego właściciela.
Po pierwsze, szelki są doskonałe dla kotów nerwowych, żywiołowych, pełnych energii, czyli mówiąc krótko: dla czworonogów, które lubią szarpać. Czasami chodzi o zwiększenie pola „wolności”, czasami o pogoń za ptakiem lub motylem, a bardzo często również o przestraszenie się czegoś. Efekt jest ten sam: kot wyrywa się i ciągnie. W szelkach nie ma właściwie szans, żeby zrobił sobie krzywdę, ponieważ są bardzo bezpieczne. W przeciwieństwie do obroży nie mają mocowania tylko na szyi, a zatem siła szarpania (i koci ciężar) zostają rozłożone na całe ciało mruczka. To bardzo ważne, bo kiedy zwierzak naprawdę mocno pociągnie (a nigdy tego nie przewidzimy), może się poddusić albo nawet uszkodzić sobie kręgosłup.
Po drugie, szelki wbrew pozorom wcale nie zaczepiają się łatwo o gałęzie i inne wystające przedmioty (przyrodnicze i nie tylko). A jeśli już się zaczepią, nasz ulubieniec nie zrobi sobie w nich krzywdy, nie zawiśnie, nie udusi się, nie zwichnie łapy. Dobre szelki dla kota mają taki mechanizm zapinający, że w awaryjnej sytuacji sam się rozpina, co zapewnia duże bezpieczeństwo.
Po trzecie, szelki są rodzajem uprzęży, a zatem dużo trudniej się z nich uwolnić niż z obroży. Kocia ucieczka nie ma w sobie nic zabawnego. Mruczek ucieka zazwyczaj dlatego, że się czegoś bardzo przestraszy albo bardzo czymś ożywi. W obu przypadkach nie myśli, gdzie pędzi, po co, jak daleko. Może wybiec na ulicę, wpaść na innego zwierzaka, niekoniecznie przyjaźnie nastawionego, wejść bardzo wysoko na drzewo, uciec tak daleko, że się zgubi, wpaść do dużej dziury w ziemi, zderzyć z ostrymi krawędziami… Niebezpieczeństw jest mnóstwo i tylko na papierze wyglądają nieprawdopodobnie. Ponieważ nie jesteśmy w stanie kontrolować podczas spaceru całego otoczenia w promieniu paru kilometrów, miejmy pod kontrolą przynajmniej naszego mruczka. Z szelek trudno jest się wyplątać, a tylko najbardziej zmyślne koty uczą się, jakie ruchy wykonać, by rozpiąć cały mechanizm.
Po czwarte, szelki są po prostu wygodne. Nie obcierają, nie krępują ruchów, ulubieniec może niemal zapomnieć, że ma je na sobie. Najważniejsze, by były odpowiednio dobrane (przeczytaj o innych zaletach szelek dla kotów KLIK).
Na rynku jest przynajmniej kilka modeli szelek dla kotów, w tym trzy najbardziej popularne.
Pierwsze z nich to typowe „kocie szelki”, składające się z dwóch swojego rodzaju obręczy połączonych paskiem. Kółka są na okolice szyi i za łapkami. Dość cienkie, bardzo popularne, ale niestety nie dla każdego kota. Zdecydowanie lepsze są dla spokojniejszych zwierzaków, które mniej szarpią. Szelko oczywiście chronią szyję i kręgosłup, ale przy bardzo dużej sile ciągnięcia, mogą nadmiernie obciążyć kręgi. Są natomiast lekkie i łatwe w obsłudze. Oczywiście są regulowane.
Drugi typ szelek też cieszy się dużą popularnością. Składają się z przeplotów z otworami na nogi, zapięcie zaś jest na plecach. To świetny model jeśli chodzi o zabezpieczanie kręgosłupa naszego pupila, ponieważ ciężar ewentualnego ciągnięcia rozkłada się na całe ciało, a nie na okolice szyi. Szelki są zrobione z miękkich, lekkich materiałów i są regulowane. Trzeba jednak pamiętać, że z tego modelu kotu najłatwiej jest się uwolnić. Muszą być naprawdę dobrze dopasowane, tylko wtedy spełnią swoją rolę.
Trzeci typ szelek jest najmniej kojarzony z kocimi gadżetami. Są podobne do modelu pierwszego, ale mają specjalny, dodatkowy pasek biegnący pod brzuchem. Doskonałe dla szarpiących kotów, ponieważ ciężar i cała siła rozkłada się na okolice klatki piersiowej, a nie szyi. Szelki tego typu są wygodne, lekkie, nie obcierają i bardzo trudno się z nich wyplątać. Jak wszystkie pozostałe modele, też są oczywiście regulowane.
Czasami można też spotkać szelki tak zwane norweskie. Składają się z obręczy szyjnej i piersiowej (tuż pod przednimi łapami), połączonych dodatkowo poprzecznym paskiem. To model, z którego kot nie da rady się uwolnić. Jest również bardzo wygodny, ale musi być idealnie dopasowany, bo w przeciwnym wypadku może obcierać. Szelki norweskie są rzadkością na polskim rynku.
Jeśli decydujemy się na szelki dla kota, musimy pamiętać, aby wybrać mądrze i odpowiednio. Sama estetyka to za mało, model musi być wygodny i przede wszystkim dopasowany do potrzeb naszego pupila. Szelki są regulowane, to jednak nie wystarczy, musimy jeszcze wiedzieć, w jakim przedziale wagowo-rozmiarowym mieści się nasz ulubieniec. Inne są szelki dla kociaków (bardzo małe i lekkie), inne dla dorosłych kotów, jeszcze inne dla mruczków „plus size”. Zwróćmy też uwagę, z jakiego materiału wykonany jest produkt. Często jest to nylon, delikatny i przyjemny. Sprawdzi się też miękka skóra, a nawet bawełna, jeśli na takową trafimy. Unikajmy szelek wykonanych z najtańszych materiałów, mało odpornych, które dodatkowo mogą obcierać albo, co jeszcze gorsze, uczulać. Jeżeli zauważymy, że mruczek drapie się, ma wysypkę czy problemy z przerzedzającym się miejscowo futrem, koniecznie odłóżmy produkt i skontaktujmy się z weterynarzem. Natomiast w kwestii kolorystyki mamy ogromny wybór. Są szelki we wszystkich kolorach tęczy, gładkie i we wzorki, ze specjalnymi napisami, a nawet podpisane, czy nasz ulubieniec to kawaler czy panna. Tutaj oczywiście możemy decydować, nie biorąc pod uwagę kociego gustu w dziedzinie estetyki. Pamiętajmy jednak, że wyjątkowo jaskrawe kolory są co prawda świetne, jeśli chodzi o zlokalizowanie kota (przyciągają wzrok), ale potrafią drażnić naszego pupila. Smycz możemy dobrać pod kolor szelek albo zdecydowanie zaszaleć. Niektórzy właściciele dobierają odcień pod kolor kociej sierści, inni wręcz przeciwnie. Jeśli natomiast mamy w domu więcej niż jednego pupila, wybierzemy zestawy różniące się od siebie, aby każdy z czworonogów miał własne szelki i smycz, przesiąknięte jego zapachem. Wówczas będzie je uważał za swoje, a nawet swojskie.
Zakładanie pupilowi szelek to czasami nie lada wyzwanie, szczególnie jeśli nasz zwierzak ma mocny charakterek. Najlepszym sposobem jest najpierw oswoić mruczka z nowym nabytkiem. Połóżmy szelki gdzieś w pobliżu jego ulubionego miejsca do wylegiwania się albo koło misek. Następnym etapem niech będzie założenie samych szelek i puszczenie kota po domu, żeby się do nich przyzwyczaił i właściwie przestał je na sobie czuć. Ostatnim etapem jest oczywiście wychodzenie z domu, czyli przypięcie smyczy i spacer. Przy kocie, który dopiero uczy się chodzić na smyczy, lepiej najpierw używać takiej standardowej, a dopiero na dalszym etapie wymienić w razie potrzeby na automatyczną. Smycz powinna być też odpowiednio długa, aby nasz zwierzak miał trochę wolności i swobodę poruszania się.
Jak dokładnie zakładamy szelki? Najpierw łapiemy kota i wkładamy jego łapy do otworów danego modelu. Najlepiej, żeby łapy były swobodne, czyli dobrze jest złapać kota i na przykład robić to na kolanach. Kiedy wszystkie cztery kocie nogi znajdą się już w szelkach, zapinamy je od góry albo w innym miejscu, z zależności od modelu. Zasada ogólna przy każdym rodzaju szelek jest taka: najpierw nogi, potem głowa, a na końcu zapinamy. Jeśli mruczek lubi się wyrywać, warto poprosić o pomoc drugą osobę. Nie należy jednak zakładać szelek na siłę, bo zwierzak tylko nam się zestresuje i nie będzie czerpał ze spaceru żadnej przyjemności.
Najbardziej popularne wśród bardziej wyszukanych szelek są te z elementami odblaskowymi, dzięki czemu pupila widać dobrze i w pełnym słońcu, i po zmroku. To zdecydowanie zwiększa jego bezpieczeństwo. Jest też oddzielny, specjalny model, który przypina się do siedzenia w samochodzie, co zapewnia kotu możliwie komfortową podróż bez ryzyka, że zwierzak zacznie nam „fruwać” po całym aucie. Nie poleca się natomiast szelek z mrugającymi światełkami, wydających dźwięki i z różnymi breloczkami. Takie cudeńka mogą sprowokować inne zwierzaki do ataku, a do tego bardzo przeszkadzają ulubieńcowi i go stresują. Breloczki dodatkowo obijają się o kota i zahaczają o elementy otoczenia. To zbyt niebezpieczne.
Zdjęcie: Fotolia.com
Zrób wyjątkowe zakupy w promocji Wakacje Cenowe Last Minute w dowolnym sklepie stacjonarnym Kakadu Zoo i dodatkowo wygraj jeden z pięciu voucherów o wartości 2 000 złotych na wyjazd ze swoim...
Choć każdy kot sam stara się dbać o swoje futerko, to od czasu do czasu warto mu w tym pomóc. Regularne szczotkowanie przydaje się zwłaszcza kotom długowłosym, bo poprawia wygląd...
Dlaczego sprzedajemy produkty marki Trixie? W naszych sklepach pojawiło się kilkaset nowych artykułów marki Trixie. To niemiecka firma o wieloletniej historii, zajmująca wysoką pozycję wśród światowych producentów artykułów zoologicznych. Produkty...
Egipski mau to niezwykły mruczek z wyjątkowo długą historią. Jego wizerunek prawdopodobnie uwieczniono już na starożytnych egipskich malowidłach. Uznawany za jedną z najstarszych kocich ras, do dziś zachował grację i...