Zrób wyjątkowe zakupy w promocji Wakacje Cenowe Last Minute w dowolnym sklepie stacjonarnym Kakadu Zoo i dodatkowo wygraj jeden z pięciu voucherów o wartości 2 000 złotych na wyjazd ze swoim...
Natalia Rożniewska, studentka V roku weterynarii, miłośniczka dzikich zwierząt.
W wywiadzie opowie nam o swojej wyjątkowej pasji oraz pracy wolontariusza w odległych zakątkach świata.
Jak rozpoczęła się Pani przygoda z dzikimi zwierzętami?
Już jako dziecko fascynowałam się programami o dzikich zwierzętach i ludziach, którzy poświęcili życie, by je ratować. Marzyłam, by kiedyś być jednym z nich. Ta myśl dojrzewała wraz ze mną, a w końcu przyszedł czas na studia, które uświadomiły mi, jak mało wciąż wiem na ten temat i jak daleka przede mną droga. Postanowiłam zatem nie czekać i już teraz rozpocząć starania o specjalizację w tej dziedzinie.
Praktyka w warszawskim ogrodzie zoologicznym utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest to praca, która daje mi wiele radości. W końcu odważyłam się na pierwszy krok i pojechałam do Tajlandii – sama. Moim celem była słynna Świątynia Tygrysów, tam zakochałam się w tych niesamowitych drapieżnikach. Po powrocie szukałam różnych możliwości i tak trafiłam na swój pierwszy wolontariat.
W Indiach pracowałam w jedynej lecznicy w tym wielomilionowym mieście. Ratowałam tam bezdomne psiaki, święte krowy, a nawet miałam okazję przeprowadzić swoją pierwszą operację nosa wielbłąda. Głód wiedzy tylko narastał, więc nie poprzestawałam na zdobytych doświadczeniach. Pomagałam w ośrodku dla dzikich zwierząt w RPA, a niedawno wróciłam z amazońskiej dżungli.
Co decyduje o wyborze przez Panią kolejnego miejsca do wolontariatu?
Kiedy wyjeżdżam, zawsze poznaję wielu nowych ludzi o podobnych do mnie zainteresowaniach. Wzajemnie polecamy sobie różne miejsca, które potrzebują wolontariuszy do pracy. Poza tym Internet jest ogromnym źródłem informacji i właśnie tam zawsze staram się wyszukać miejsca, w których pomaga się zwierzętom.
Zależy mi, żeby w ośrodku był miejscowy weterynarz, który mógłby wziąć mnie pod swoje skrzydła i podzielić się własnym doświadczeniem. Staram się również zasięgnąć zawczasu opinii, ponieważ są miejsca, które pod przykrywką ratowania zwierząt, budują biznes i koncentrują się na zyskach. Nie chciałabym tam trafić.
Na czym polega praca takiego wolontariusza jak Pani w ośrodku dla dzikich zwierząt?
Każdy wykorzystuje swoje umiejętności i wiedzę. Ze względu na moje studia jestem zwykle kierowana do lecznicy, gdzie asystuję weterynarzom i opiekuję się zwierzętami w szpitalu, które potrzebują szczególnej troski.
Jednakże każdy może zostać wolontariuszem, jedynym wymaganiem jest zaangażowanie i miłość do zwierząt. Codzienne obowiązki to głównie karmienie i sprzątanie klatek bądź wybiegów, ale jest też czas na pieszczoty i zabawę z podopiecznymi.
Czy wiele zwierząt z tych ośrodków odzyskuje wolność? Jak żyją te, które nie mają takiej możliwości?
Jedynie część odratowanych z rąk kłusowników zwierząt ma możliwość powrotu na wolność. Zdecydowanie większe szanse mają roślinożercy, którzy nie są tak bardzo uzależnieni od zdobywania pokarmu, który rośnie wszędzie. Stąd na przykład liczne sukcesy w wypuszczaniu wychowanych przez człowieka nosorożców, które dodatkowo nie mają żadnych naturalnych wrogów (poza człowiekiem oczywiście).
Jednakże na przykład dzikie koty, z jakimi miałam do czynienia w Boliwii, są najczęściej na tyle uzależnione od człowieka, że same nie przetrwałyby w dżungli pełnej śmiertelnych zagrożeń. Nie potrafią samodzielnie polować, poza tym głodne mogą zbliżać się ludzkich siedlisk w nadziei na łatwy łup w postaci zwierząt gospodarskich.
To niestety zbyt niebezpieczne dla lokalnej ludności, dlatego zwierzętom, które nie mogą powrócić na wolność, stara się zapewnić jak najbardziej zbliżone do naturalnych warunki oraz poświęcić dużo uwagi.
Jak Pani organizuje swoje wyprawy?
Przygotowania rozpoczynam już na wiele miesięcy przed wyjazdem. Kiedy już dogadam się z ośrodkiem docelowym, muszę zadbać o niezbędne szczepienia, wizę oraz ubezpieczenie. Przed wyjazdem do Boliwii musiałam w przyspieszonym trybie nauczyć się nowego dla mnie języka hiszpańskiego.
W końcu staram się nawiązać współpracę ze sponsorami, bez których moje marzenia musiałyby jeszcze bardzo długo czekać na realizację. Tym razem to dzięki Kakadu trafiłam do Ameryki Południowej, gdzie spędziłam najpiękniejsze chwile mojego życia w otoczeniu dzikich kotów, małp czy niedźwiedzi andyjskich.
Czy wiąże Pani swoją zawodową przyszłość z tego typu działalnością?
Oczywiście! Przygotowanie wypraw wymaga ode mnie ogromnego zaangażowania, a praca wolontariusza wiąże się często z wieloma wyrzeczeniami, choćby z wygód współczesnej cywilizacji, bo warunki mieszkalne są dość surowe.
Wszystko to jednak nie stanowi dla mnie przeszkody, ponieważ przyświeca mi jeden cel. Pragnę w przyszłości jako specjalista z medycyny dzikich zwierząt wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenie dla ratowania zagrożonych gatunków.
Jakimi zwierzętami najbardziej lubi się Pani zajmować i dlaczego?
Dzikie zwierzęta najbardziej lubię obserwować, kiedy są wolne i szczęśliwe. Tym, które urodziły się dzikie, a później odebrano im znany świat i zamknięto w klatce, na zawsze będą nosić piętno krzywdy, jaka ich spotkała.
Dlatego, chociaż jest to dla mnie bardzo trudne, to staram się nie przywiązywać emocjonalnie do moich pacjentów, ponieważ mam nadzieję, że będę mogła wypuścić je na wolność. I tutaj może Was zaskoczę, bo moim ulubionym zwierzęciem jest pies.
Jedyne tak oddane i lojalne zwierzę, które bez słów rozumie swojego właściciela i jest gotów zrobić dla niego wszystko. To prawda, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka.
Czym wzbogaciła Pani swój warsztat zawodowy w czasie misji w Boliwii?
Przede wszystkim poznałam nowe gatunki zwierząt, które ciężko spotkać nawet w zoo. Zdobyłam wiedzę, której nie nabyłabym na uczelni i podniosłam swoje kwalifikacje. Przede wszystkim jednak mam poczucie, że mogłam pomóc tam, gdzie najbardziej się tej pomocy oczekuje.
Boliwia ma opinię niebezpiecznego kraju, stąd ośrodek ciągle boryka się z problemem niewystarczającej liczby wolontariuszy, a zwierząt wciąż przybywa. Mnie na szczęście nic złego nie spotkało.
Rozmawiał: Michał Kutyna
Zdjęcia: Natalia Rożniewska
Zrób wyjątkowe zakupy w promocji Wakacje Cenowe Last Minute w dowolnym sklepie stacjonarnym Kakadu Zoo i dodatkowo wygraj jeden z pięciu voucherów o wartości 2 000 złotych na wyjazd ze swoim...
17 lutego, jak co roku, obchodzimy Światowy Dzień Kota. O tym niezwykłym święcie opowiada nam Wojciech-Albert Kurkowski, pomysłodawca obchodów Światowego Dnia w Polsce. Światowy Dzień Kota – to chyba dość...
Koty rosyjskie niebieskie są niewątpliwie jedną z piękniejszych ras. O nich i o miłości do nich, oraz o klubie zrzeszającym wielbicieli tych zwierząt opowiada nam Joanna Bieniek, pomysłodawczyni RUS Cat...
O opiece nad bezdomnymi zwierzętami w Sosnowcu, także pomocy im i szukaniu dla nich domu, w którym znajdą prawdziwą miłość, opowiada w rozmowie z Kakadu Ewa Wesoły założycielka Stowarzyszenia Opieki...